tag:blogger.com,1999:blog-39493609930567884922024-03-13T05:51:28.882+01:00Popcorn w sosie serowymEllaNoellehttp://www.blogger.com/profile/11216212736317251272noreply@blogger.comBlogger3125tag:blogger.com,1999:blog-3949360993056788492.post-90807830267332868712016-09-10T12:15:00.000+02:002016-09-10T12:16:41.203+02:0010 powodów, dla których warto pójść na maraton filmowy<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-large;">A</span>ch, maratony. Kochane przez młodzież. Inni nie widzą w nich sensu, bo "po co chodzić do kina nocą?". Dziś przedstawiam Wam 10 powodów, dla których jednak warto się zastanowić, czy maratony to takie wielkie zło. A może po prostu strach przed nieznanym ma wielkie oczy?<br />
<a name='more'></a> <br /></div>
<br />
<b><br /><span style="font-size: large;">1. Niecodziennie maraton się zdarza.</span></b><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://67.media.tumblr.com/tumblr_m1gfymDg3o1qbq46co1_250.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="168" src="https://67.media.tumblr.com/tumblr_m1gfymDg3o1qbq46co1_250.gif" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Nie oszukujmy się – nie zawsze możesz obejrzeć 4 filmy w jakości kinowej, jeden po drugim. Znaczy się – możesz, ale bez wszystkich atrakcji i udogodnień oferowanych przez maratony. A obsługa kinowa i zwykli śmiertelnicy uznaliby po prostu, że jesteś wariat, albo nudzi Ci się na chacie.</div>
<br />
<span style="font-size: large;"><b>2. Tanie kino</b></span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://media.giphy.com/media/zqG0OhLWOi2e4/giphy.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="137" src="https://media.giphy.com/media/zqG0OhLWOi2e4/giphy.gif" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>UWAGA! TEREN SKAŻONY MATEMATYKĄ!</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Cena za bilet na maraton oscyluje około 30 zł, a na przeciętnym maratonie możesz obejrzeć 4 filmy. Wychodzi zatem 7,50zł za film. Może się wahać, bo wiadomo – ceny się różnią i ewoluują (zazwyczaj w droższe). Porównaj to sobie z ceną regularną na premierę kolejnej części Twojej ulubionej sagi (Od piątku do niedzieli – 25zł/21 zł w Heliosie, 25zł/17zł w Multikinie). I dla niedowiarków – maraton wychodzi również taniej niż bilety w cenach promocyjnych! Środy z Orange? Dopiero drugi bilet gratis! Bueno Czwartki? 12zł! Tanie Wtorki? 16zł i wciąż drożeją!</div>
<br />
<span style="font-size: large;"><b>3. Reklamy? Nie tym razem!</b></span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://media.giphy.com/media/Ve20ojrMWiTo4/giphy.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://media.giphy.com/media/Ve20ojrMWiTo4/giphy.gif" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Nie potrafię wyjaśnić sensownie tego fenomenu – pewnie wynika z zawiłych umów z dystrybutorem i reklamodawcami oraz tajemnej sztuki marketingu. Wiem za to jedno – reklam na maratonie albo nie ma w ogóle, albo są tylko przed pierwszym seansem. Gdyby było inaczej, to ludzie by pewnie nie chodzili! Godzina reklam? Dziękuję, postoję.</div>
<br />
<span style="font-size: large;"><b>4. To ostatnia szansa, by obejrzeć ten film w kinie!</b></span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://media.giphy.com/media/l6mBchxYZc7Sw/giphy.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="236" src="https://media.giphy.com/media/l6mBchxYZc7Sw/giphy.gif" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
No dobra, są filmy powracające cyklicznie na ekrany kin przy okazji maratonów tematycznych. Są one kinowymi Tytanikami; Kevinem samym w domu, ale bez Bożego Narodzenia i Polsatu! Zdarzają się one jednak niezmiernie rzadko i stanowią tylko promil tego, co kiedykolwiek leciało w kinach. Widzisz, że na najbliższym maratonie będzie film, który genialnie się oglądało w kinie? Czemu jeszcze nie masz biletu?</div>
<br />
<span style="font-size: large;"><b>5. Darmowe dolewki</b></span><br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><a href="https://media.giphy.com/media/NVPV7RrJlHJfi/giphy.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://media.giphy.com/media/NVPV7RrJlHJfi/giphy.gif" width="227" /></a></b></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Jeden mega popcorn z podwójnym karmelem (który nie jest wcale taki podwójny, ale o tym kiedy indziej) może wystarczyć na całą noc - co za dużo to niezdrowo. Za to picie ma tendencję do szybkiego znikania z kubka i wymaga uzupełnienia, nawet jeśli to tylko przesycona cukrem cola. A cukier, tak na marginesie, pomaga utrzymać Cię przy życiu, gdy o 3 nad ranem masz kolejny kryzys i żałujesz, że nie wziąłeś poduszki i puchatego kocyka. Z takiego założenia pewnie wychodzą ci mądrzy ludzie zarządzający maratonami, i z tego powodu do każdego biletu otrzymujesz kuponik na darmową dolewkę. By dostać jej jak najwięcej – kup wcześniej największy napój, jaki kino ma w swojej ofercie!</div>
<br />
<span style="font-size: large;"><b>6. Nowe doświadczenia z przyjaciółmi</b></span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://media.giphy.com/media/hbCdDYwom6wyk/giphy.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://media.giphy.com/media/hbCdDYwom6wyk/giphy.gif" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Bo na maratony nie chodzi się samemu! A jeśli wydarzy się coś dziwnego, śmiesznego, nietypowego – zawsze fajniej jest mieć przy sobie kogoś, z kim można się pośmiać!</div>
<br />
<span style="font-size: large;"><b>7. O 5 nad ranem czujesz się, jak po dobrej imprezie</b></span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://media.giphy.com/media/g8rtNkWGdZ4w8/giphy.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="153" src="https://media.giphy.com/media/g8rtNkWGdZ4w8/giphy.gif" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Nie piłeś? Nieważne! Po maratonie człowiek jest tak zmęczony, że z jednej strony chce się jak najszybciej znaleźć w łóżku, a z drugiej – ma niezłą głupawkę.</div>
<br />
<span style="font-size: large;"><b>8. Zbiorowa przeżywka</b></span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://media.giphy.com/media/OeSWgC0Zf9xuM/giphy.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="159" src="https://media.giphy.com/media/OeSWgC0Zf9xuM/giphy.gif" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Na maratony przychodzi widownia dość specyficzna. Na każdym, na jakim byłam, obojętnie czy na filmie, czy w pracy, trafił się przynajmniej jeden taki gagatek, co głośno komentował film. Ok, ok, niektórym to przeszkadza, szczególnie jak uwagi są nietrafione lub nieśmieszne. W większości przypadków jednak raczej dostarcza to dodatkowej rozrywki w postaci śmiechu. Trzeba tylko trochę wyluzować!</div>
<br />
<span style="font-size: large;"><b>9. Kino nocą</b></span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://media.giphy.com/media/bSUvpmlkyFlp6/giphy.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="142" src="https://media.giphy.com/media/bSUvpmlkyFlp6/giphy.gif" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Widziałeś kiedyś? Nie? Z jednej strony wydaje się wymarłe, szczególnie, jeśli na maratonie nie ma zbyt wielu osób, a z drugiej – jednak tętni życiem, kiedy reszta miasta śpi. Dziwne połączenie – z lekka upiorne, ale warto zobaczyć. Wystrój większości kin najlepiej wygląda, gdy z zewnątrz nie dochodzi światło dzienne.</div>
<br />
<span style="font-size: large;"><b>10. Wycieczki szkolne rzucające się popcornem? Bobaski krzyczące wniebogłosy? Nie na maratonie!</b></span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://media.giphy.com/media/11XiZTEwZe15Mk/giphy.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="175" src="https://media.giphy.com/media/11XiZTEwZe15Mk/giphy.gif" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Pomyślmy logicznie – szkoły nie są otwarte w nocy (bo wtedy to już wszyscy by klęli niesamowicie, że ta szkoła to zła i niedobra, i w ogóle jest be!), a małe dzieci śpią wraz z resztą normalnego społeczeństwa. Automatycznie eliminuje to te dwie, jakże irytujące, grupy widzów. (Możecie mnie zjeść, ale taka jest prawda. Więcej o tym kiedy indziej :))</div>
<div style="text-align: justify;">
Ograniczenia wiekowe na większość maratonów to +15, więc jeśli dziecko nie wygląda na tę piętnastkę i jej nie ma, raczej może nie zostać wpuszczone. Co prawda maratony horrorów i niektórych serii są bardziej podatne na obecność mentalnej, niezależnej od wieku gimbazy, ale to da się przeżyć, prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>A czy Wy byliście kiedyś na maratonie? Uważacie, że warto? A może to kompletna strata czasu? </b></div>
EllaNoellehttp://www.blogger.com/profile/11216212736317251272noreply@blogger.com28tag:blogger.com,1999:blog-3949360993056788492.post-8383391371998614182016-09-06T11:10:00.002+02:002016-09-06T11:15:33.524+02:00'Niech Będzie Teraz' - kolejne 'Gwiazd Naszych Wina'?<span style="font-size: x-large;">J</span>uż wyjaśniam:<br />
<div style="text-align: justify;">
Błąkając
się w otchłaniach internetów w poszukiwaniu kociaczków, szczeniaczków i
generalnie typowej zawartości Googla, natrafiłam na opinię, którą
mogłabym streścić mniej więcej w następującym stwierdzeniu:<i> </i><br />
<br />
<i>" 'Niech Będzie Teraz' to kolejna zrzynka z 'Gwiazd Naszych Wina', OMG!!!11!!oneone!!! ".</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Jako
że widziałam film miesiące, jeśli nie lata przed przeczytaniem wyżej
wspomnianej książki, szybko połączyłam fakty. O żadnym plagiacie raczej
nie ma mowy (a jeśli już, to w drugą stronę, w co też mocno wątpię),
mimo że obie książki/oba filmy/film i książka/książka i film
(niepotrzebne skreślić) poruszają podobne tematy. No ale po kolei, bo
zaraz zaczniemy od dupy strony.<br />
<br />
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiP4YGoHdZV3JAXh_u-6Zt-aPc8zcPCBRa2KtQrRQJleYgLzKjI0xqiim7MYvKJIFE8gNABvBiQmVNKH5mpQEFW2f23L8Z9R7Xhr7FP7mQrJQEGGxfYofVGBybb5vizuiGD6ML7-GtrsY4k/s1600/nig1.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiP4YGoHdZV3JAXh_u-6Zt-aPc8zcPCBRa2KtQrRQJleYgLzKjI0xqiim7MYvKJIFE8gNABvBiQmVNKH5mpQEFW2f23L8Z9R7Xhr7FP7mQrJQEGGxfYofVGBybb5vizuiGD6ML7-GtrsY4k/s320/nig1.jpg" width="320" /></a>Tessa
(Dakota Fanning) jest typową (filmową) nastolatką. Chce się być sławna,
przeżyć swój pierwszy raz, chodzić ze swoją przyjaciółką Zoey (Kaya
Scodelario) na szalone imprezy, czasem się upić albo naćpać grzybkami.
Ba, ma nawet listę - ukrywa ją skrzętnie przed nadopiekuńczym ojcem
(Paddy Considine). Wydawałoby się - nic nadzwyczajnego. Z tym, że Tessa
choruje na białaczkę, a ta wyleczyć się nie daje w ogóle, więc
dziewczyna podejmuje decyzję o wstrzymaniu chemioterapii, by mieć więcej
siły na przeżycie tego, co jej z życia zostało. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ale zaraz - jedna chora siedemnastolatka jeszcze Johna Greena nie czyni! Potrzebny jest... tak, dobrze myślisz - wątek miłosny!</div>
<div style="text-align: justify;">
Wkrótce
po sąsiedzku wprowadza się Adam (Jeremy Irvine) z matką. Borykają się
oni z niedawną stratą ojca chłopaka. Czy pozwoli on sobie na kolejną
stratę? A może odrzuci Tessę, gdy tylko dowie się o jej chorobie?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggD8yAIfZpp-3GC9br7nyhI5WOvqEnHMV6FnLg1Z_4jvQHOvZPMdnYPtyme5udLgG-PY5nYNEm09QguYS-FWhJxl0jzViHF-reVZ9xviGNjNRaBmYdqfxkyI51GUTuZdiAKZ7pWhnP-L5J/s1600/nig2.jpg" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggD8yAIfZpp-3GC9br7nyhI5WOvqEnHMV6FnLg1Z_4jvQHOvZPMdnYPtyme5udLgG-PY5nYNEm09QguYS-FWhJxl0jzViHF-reVZ9xviGNjNRaBmYdqfxkyI51GUTuZdiAKZ7pWhnP-L5J/s320/nig2.jpg" width="320" /></a>Tyle
wstępu. Na szczęście na tym podobieństwa do "Gwiazd naszych wina", pod
kątem fabularnym, się kończą. Może to spoiler, ale mogę obiecać, że Adam
na końcu filmu nie umiera ani nie cierpi z powodu żadnego cholerstwa w
jego ciele. </div>
<div style="text-align: justify;">
Z
kolei ciężko nie porównywać Tessy do Hazel Grace. Dziewczęta pozornie
wydają się mieć podobne podejście do życia - pesymistyczne, cyniczne,
momentami wręcz fatalistyczne. Z tą różnicą, że Hazel jest, wedle
autora, pogrążona w depresji, a Tessa stara się czerpać z życia
garściami - być może w kontrowersyjny sposób.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Już?
Przekonany, że to nie jest "Gwiazd Naszych Wina" w wydaniu brytyjskim?
Nie? Jak to? Przecież tu nie ma żadnej wycieczki do Amsterdamu, żadnej
ulubionej książki Tessy. Za to emocje są o wiele bardziej intensywne!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx-3M41_JaJ2WAY1NtNjPoETTI2J9T-yb6W96COkpFfNsAkELrIfJrhi9U87mOmlIUgv8fUhJ_tCwONoLVMl2V4I1LGUEwAOM59wlL4UCeRsaoolrdr5TFqOiWhUrz_HNq8HDLPXK1NFIv/s1600/nig4.jpg" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="163" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx-3M41_JaJ2WAY1NtNjPoETTI2J9T-yb6W96COkpFfNsAkELrIfJrhi9U87mOmlIUgv8fUhJ_tCwONoLVMl2V4I1LGUEwAOM59wlL4UCeRsaoolrdr5TFqOiWhUrz_HNq8HDLPXK1NFIv/s320/nig4.jpg" width="320" /></a>Tutaj
pozwolę sobie zamieścić ostrzeżenie - ten film z widza wyciska łzy
ostatnie. Nie jestem typem osoby ryczącej na pierwszym lepszym
wyciskaczu łez, a jednak prawie całą drugą połowę przepłakałam. Im
dalej, tym więcej uczuć - tych skrajnych, jak radość i rozpacz, chęć do
działania i rezygnacja. Dużo tu smutku, desperacji i zwyczajnego
poczucia bezsilności, co w efekcie daje widzowi przyzwoite <i>katharsis</i>. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czy
jest tu coś więcej? Myślę, że reżyser oddał widowni całkiem ciekawe
portrety ludzi postawionych w takiej sytuacji. Dakota Fanning, mimo
ciężaru roli, podołała wspaniale. Dzięki niej Tessa naprawdę czuje, boi
się śmierci, próbuje przeżyć swoje życie tak, jak potrafi. Jej płacz nie
jest potokiem sztucznych łez. To samo tyczy się Jeremiego Irvine,
chociaż nie ukrywam, że na początku byłam przekonana, że jego rolą jest
tylko ładnie wyglądać. Paddy Considine znakomicie wcielił się w
nadopiekuńczego ojca, pragnącego za wszelką cenę dokonać cudu i wygrać
ze śmiercią. Olivia Williams z kolei grała początkowo matkę nieobecną -
matkę tylko od święta i nie więcej. I również zagrała to świetnie,
chociaż muszę przyznać, że jej postać wyjątkowo mnie irytowała. </div>
<div style="text-align: justify;">
Swój
własny wątek dostała również Zoey. Dzieje się on gdzieś z boku,
niemalże w tle, co działa na niekorzyść. Ucina się on w gruncie rzeczy w
środku wydarzeń. Kaya Scodelario co prawda nie wadzi, poza kilkoma
kwestiami, które w moich uszach zabrzmiały dość nienaturalnie, ale i tak
odczuwam tutaj pewien niedosyt. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsvbVTy_HYdHx5EPBeQUmpgRsAr0baJz7kUvJ4JydO81WO8TfMi1VPK1I0OuADCqPS4_BUO4db216IxZa8lDQ5cEDgpB7pbOBwuIOxh4GIGG2X2mhXpY7YRMV27nQaZcPLmVNLdF1xseL_/s1600/nig3.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsvbVTy_HYdHx5EPBeQUmpgRsAr0baJz7kUvJ4JydO81WO8TfMi1VPK1I0OuADCqPS4_BUO4db216IxZa8lDQ5cEDgpB7pbOBwuIOxh4GIGG2X2mhXpY7YRMV27nQaZcPLmVNLdF1xseL_/s320/nig3.jpg" width="320" /></a>Zdjęcia
są zrealizowane dość przyzwoicie. Erik Wilson ma tendencję do używania
centralnej kompozycji, jeśli tylko ma taką możliwość. Niektórych może to
drażnić, mi się podobało. Część widzów pewnie nawet tego nie zauważy, w
przeciwieństwie do malowniczych pejzaży południowego wybrzeża Anglii.
Jeśli ktoś lubi po prostu oglądać ładne rzeczy, powinien obejrzeć film
dla nich. Tylko i aż. </div>
<div style="text-align: justify;">
Natomiast
grzechem filmowym było umieszczenie czołówki rodem z seriali dla
nastolatków, lub wręcz starszych dzieci. Takie coś, co kiedyś pod
wieczór mogło lecieć na ZigZapie. Jest długa, nieciekawa i niepasująca
do klimatu filmu. Twórcy zapewne chcieli tym na wstępie podkreślić, iż
jest to produkcja skierowana do nastolatków, ale hej! Przecież spece od
marketingu nie są głupi i tak potrafią pokierować kampanią, by widownia
na seansie była właściwa. </div>
<div style="text-align: justify;">
Muzyka
pozostaje gdzieś w tle. Nie przeszkadza, nie wybija się ponad akcję -
do tego stopnia, że ciężko coś o niej w ogóle powiedzieć. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czy polecam? Z całego serca! Szczególnie, jeśli chcecie popłakać. Tylko błagam: nie mówcie, że to kolejne "<i>Gwiazd naszych wina</i>"!</div>
<br />
Współczynnik intelektualnego orgazmu: 7/10<br />
Współczynnik wylanych łez: 8,5/10<br />
<b>Ocena końcowa: 8/10</b><br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0ETTQHqne5_u6aQsKIjhhYXb7CE1OaIcSkiaMxwg5t4h8YY7rClUtK4iAiO3mqZFbThTt3dqagqtBtTgA2W-9ixG_3qEbJSoj1aZViitF5O2YS38N4uqKzq8JEeKllH-jvaQQJasDyPmM/s1600/now+is+good+1.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0ETTQHqne5_u6aQsKIjhhYXb7CE1OaIcSkiaMxwg5t4h8YY7rClUtK4iAiO3mqZFbThTt3dqagqtBtTgA2W-9ixG_3qEbJSoj1aZViitF5O2YS38N4uqKzq8JEeKllH-jvaQQJasDyPmM/s320/now+is+good+1.jpg" width="240" /></a><i><b>Niech Będzie Teraz</b></i><br />
(<i>Now is Good</i>)<br />
19 września 2012<br />
Wielka Brytania<br />
dramat; romans; obyczajowy; młodzieżowy;<br />
<br />
<b>reżyseria:</b> Ol Parker<br />
<b>scenariusz:</b> Ol Parker<br />
<b>na podstawie: </b>"<i>Zanim umrę</i>" - Jenny Downham<br />
<b>zdjęcia:</b> Erik Wilson<br />
<b>muzyka: </b>Dustin O'Halloran<br />
<b>studio:</b> BBC Pictures, Blueprint PicturesEllaNoellehttp://www.blogger.com/profile/11216212736317251272noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-3949360993056788492.post-74495590178116760312016-08-31T22:42:00.000+02:002016-09-06T11:01:06.853+02:00Z miłości buły do parówy - Sausage Party<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-large;">W</span>zbudza miłość i nienawiść. Zachwyt i obrzydzenie. A najczęstsze pytanie odnośnie tego filmu to "Czy po seansie nie zbrzydło ci jedzenie? Przecież ono też ma uczucia". Panie i Panowie, <i><b>Sausage Party. </b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Animację otwiera iście disneyowska piosenka, w której przeróżne artykuły mniej i bardziej spożywcze śpiewają o upragnionym raju żywnościowym, gdzie trafić mogą będąc wybrańcami Bogów - czyli przeciętnych klientów: Ciebie, mnie, dzieciaka kupującego chipsy albo babcię siorbającą herbatkę na bujanym fotelu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Brzmi cudownie? </div>
<div style="text-align: justify;">
Na pewno brzmiało tak dla tego schabowego, co go zjadłeś dziś na obiad.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2zIG4hxs0DnF-1oWntReBg7P_e1rcxpFjIwY95NaCPeE4bZ3frvHi-dKmsweipZQ-ScW5aTGOqUQGbVcKIsZKoilKfS57ydKnNMRtLv-fQSCboRy4CQC3k9_6BAGNSG7cAscAO-oe6hZ7/s1600/sp2.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="173" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2zIG4hxs0DnF-1oWntReBg7P_e1rcxpFjIwY95NaCPeE4bZ3frvHi-dKmsweipZQ-ScW5aTGOqUQGbVcKIsZKoilKfS57ydKnNMRtLv-fQSCboRy4CQC3k9_6BAGNSG7cAscAO-oe6hZ7/s320/sp2.jpg" width="320" /></a>Jak to w każdej szanującej się utopii, coś musiało porządnie pieprznąć. </div>
<div style="text-align: justify;">
Pewnego pięknego dnia, gdy bułka Brenda (Kristen Wiig) i parówka Frank (Seth Rogen) są u progu zbawienia, Miodowa Musztarda (Danny McBride) ogłasza światu zaskakującą prawdę: Bogowie tak naprawdę prowadzą żywność na rzeź. Powoduje tym niemałe zamieszanie, puszczające w ruch koło fabuły. Frank i Brenda nagle znajdują się poza koszykiem, obserwując wręcz dantejskie sceny z udziałem innych sosów, bułek i dżemów, a Wielki Zły - Płyn do Higieny Intymnej (...tak, dobrze przeczytałeś - płyn-do-higieny-intymnej, przynajmniej wedle polskich napisów - nie będę mówić co mi przypominał...)(w tej wdzięcznej roli - Nick Kroll) zyskuje motywację, a z czasem również i środki do działania.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQzJgTx9rA280TibH4CCady0rS69uEuel0Hpy4oBiBldvGHkE4vHxtvAo_EVLdoCpUFkmYA8Z-TbV2gu-Kh8Ydd2vW7sbsTWt1IBRf75-Ndp88jlyB9Ce9gtaf0XRdSYM54FSnEO1vXl6X/s1600/sp1.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="173" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQzJgTx9rA280TibH4CCady0rS69uEuel0Hpy4oBiBldvGHkE4vHxtvAo_EVLdoCpUFkmYA8Z-TbV2gu-Kh8Ydd2vW7sbsTWt1IBRf75-Ndp88jlyB9Ce9gtaf0XRdSYM54FSnEO1vXl6X/s320/sp1.jpg" width="320" /></a>Na pewno zorientowałeś się, drogi czytelniku, że film swoją kontrowersyjnością porządnie daje po mordzie, a niespodziewający się niczego widz (który, Boże uchowaj, wziął swoje dzieci na seans) zalicza mocne zderzenie ze ścianą niewybredności. <i>Sausage Party</i> to jeden z tych obrazów, których zadaniem jest szokować widza aż do granic (jego wytrzymałości), a co bardziej wybrednego - wyprosić z sali przed napisami końcowymi. Pisząc scenariusz, twórcy operują humorem szaletowym i zwyczajnie prostackim, rzucając nie do końca subtelne aluzje na lewo i prawo, a angielskie słowo <i>fuck</i> jest tu, w różnych konfiguracjach, formach i przypadkach, używane nader często. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mimo wszystko nie jest to jedyne, co Paróweczki mają do zaoferowania. Przez płachtę powtarzanego wielokrotnie gagu o włożeniu parówki w bułkę przebija się, między innymi, dość silna satyra na cały wachlarz religii, kilka odniesień do konfliktów między różnymi społecznościami oraz ukryte tu i ówdzie małe bogactwo intertekstualnych odniesień. <i>Sausage Party</i>, to, wbrew pozorom, film przynajmniej w pewnym stopniu przemyślany; film mający za zadanie coś nam pokazać. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Problemów z <i>Sausage Party</i> jest kilka. Po pierwsze: kontrowersja jak stąd do Księżyca. Bywając w kinie czasem widziałam zniesmaczonych widzów ukradkiem uciekających z sali. </div>
<div style="text-align: justify;">
Po drugie: fabularnie, ten film jest w moim odczuciu wyjątkowo nierówny. Otwierająca sekwencja zdecydowanie przykuwa uwagę, sceny z trailerów naprawdę śmieszą, a końcowe fragmenty wgniatają w fotel swoim... brakiem przyzwoitości (kto widział, ten wie o czym mówię) - to się z seansu pamięta. Z drugiej strony pojawiają się dłużyzny, momenty, kiedy <i>Sausage Party</i> po prostu nudzi, bo nic się nie dzieje. Samo zakończenie również niestety rozczarowuje. Po części przez zakończenie filmu sceną pozostawiającą otwartą furtkę do... sequela! I to nie byłby dobry sequel...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9Ag6skn7nzaE7_bG0LVA5BNNR6aTbuLO-L1FKK4zv3KeKlaqTWSSWkcTfgavGdjs7AjwFm49686AEY8i-wz7WUYIDFpnALOXGyduGC2_cY9ONFxD8pd81mzq3e2uifmbtx12IhcjjEgzN/s1600/sp4.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9Ag6skn7nzaE7_bG0LVA5BNNR6aTbuLO-L1FKK4zv3KeKlaqTWSSWkcTfgavGdjs7AjwFm49686AEY8i-wz7WUYIDFpnALOXGyduGC2_cY9ONFxD8pd81mzq3e2uifmbtx12IhcjjEgzN/s320/sp4.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Po trzecie: bohaterowie. Zbudowani na dobrze znanych archetypach, jednowymiarowi. Czy to wada w takim filmie? Oceńcie sami. Mnie taka kreacja w części przypadków niestety drażniła. Irytują główni bohaterowie. Przeważającą cechą osobowości Franka jest jego pewność siebie, granicząca z arogancją, a momentami także upór godny tytułowego bohatera pewnej azjatyckiej animacji. Z kolei Brenda to po prostu... długonoga piękność. Ciężko mi wymienić jakąkolwiek cechę charakteru bułki, a to chyba nie świadczy najlepiej. Pozostali bohaterowie wypadają niewiele lepiej. Teresę (Salma Hayek) najsilniej określa to, że jest latynoamerykańskim taco wyraźnie zainteresowana Brendą, a Kareema (David Krumholtz) i Sammy'ego (Edward Norton) najbardziej pamięta się z ich niekończących się kłótni. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Animacja nie drażni przeciętnie wyrobionego oka. Przypomina ona trochę to, co znamy z produkcji Disneya lub Pixara, co może być mylące dla potencjalnego widza. To dobrze - jeśli ktoś idzie na ten film totalnie w ciemno - tym większy element zaskoczenia. </div>
<div style="text-align: justify;">
Muzyka w większości przypadków pozostaje niezauważalna. Podkreśla to, co akurat dzieje się na ekranie, ale jest nienachalna, niemalże niewidzialna. Jedynym wyjątkiem jest tu motyw przewodni, czyli piosenka śpiewana każdego poranka przez artykuły spożywcze wystawione w markecie "Shopwell's" - ta, po seansie, jeszcze długo zostaje w głowie. Ostatnio złapałam się na jej nuceniu podczas sprzątania.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVEDOddcDsRy2rUX_IIBbyHj3TMqKXj2ZHnh1fxSOBDmmwtYbiQAkYQQSeUFuyoDNWK_EZKDp0XZxM8tdoZdPlfNm-mWxlOZw6JbwSf9a-sLuMBu8OMAfGIzSNLoCnkT57WHdGmXGa6R7-/s1600/sp3.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVEDOddcDsRy2rUX_IIBbyHj3TMqKXj2ZHnh1fxSOBDmmwtYbiQAkYQQSeUFuyoDNWK_EZKDp0XZxM8tdoZdPlfNm-mWxlOZw6JbwSf9a-sLuMBu8OMAfGIzSNLoCnkT57WHdGmXGa6R7-/s320/sp3.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Co wrażliwsi widzowie wymykający się z seansu.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Czy jest to dobry film? Szczerze mówiąc - co dla kogo. <i>Sausage Party</i> zapewne spodoba się fanom szalonych pomysłów, niezbyt górnolotnego poczucia humoru, poszukiwaczom mocnych, nie-horrorowych wrażeń. Na sali kinowej zdecydowanie głośniej śmiali się panowie, a to też o czymś świadczy. Pozostali powinni przemyśleć, czy nie lepiej wydać pieniądze na bilet na inny seans<i>.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
Pamiętajcie tylko słowa taco Teresy - <i>Once you go taco - you never go backo.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Ja czasu i mamony nie żałuję. Fajnie było spojrzeć na coś innego, szokującego. Chociaż w wielu momentach czułam się po prostu niekomfortowo...</div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Współczynnik intelektualnego orgazmu: 3,5/10</div>
<div style="text-align: left;">
Współczynnik dobrej zabawy: 7/10</div>
<div style="text-align: left;">
<b>Ocena końcowa: 6/10</b></div>
<br />
<div style="text-align: left;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXuFGWPFnw_WEZceBX2m9MjGIhfORqEaF8O6WwhZM-iwLFaioAWngSocl1rj3GUNcTeFg3ZOkDAFvqoYlTSad5YZkTpTVyEFkS30dHim8KuQPGYSfWAN3EBBODo8k4wP4QDloPzPMgNLUA/s1600/sausage+party+1.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXuFGWPFnw_WEZceBX2m9MjGIhfORqEaF8O6WwhZM-iwLFaioAWngSocl1rj3GUNcTeFg3ZOkDAFvqoYlTSad5YZkTpTVyEFkS30dHim8KuQPGYSfWAN3EBBODo8k4wP4QDloPzPMgNLUA/s320/sausage+party+1.jpg" width="222" /></a><b><i><span style="font-size: large;">Sausage Party</span></i></b></div>
<div style="text-align: left;">
12 sierpnia 2016</div>
<div style="text-align: left;">
USA </div>
<div style="text-align: left;">
animacja; komedia;</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>reżyseria:</b> Conrad Vernon, Greg Tiernan;</div>
<div style="text-align: left;">
<b>scenariusz:</b> Evan Goldberg, Kyle Hunter, Seth Rogen, Ariel Shaffir;</div>
<div style="text-align: left;">
<b>muzyka: </b>Christopher Lennertz, Alan Menken; </div>
<div style="text-align: left;">
<b>studio:</b> Annapurna Pictures, Sony Pictures, Columbia Pictures;</div>
<div style="text-align: left;">
<b>dystrybutor:</b> United International Pictures;</div>
EllaNoellehttp://www.blogger.com/profile/11216212736317251272noreply@blogger.com5