'Niech Będzie Teraz' - kolejne 'Gwiazd Naszych Wina'?
Już wyjaśniam:
Błąkając
się w otchłaniach internetów w poszukiwaniu kociaczków, szczeniaczków i
generalnie typowej zawartości Googla, natrafiłam na opinię, którą
mogłabym streścić mniej więcej w następującym stwierdzeniu:
" 'Niech Będzie Teraz' to kolejna zrzynka z 'Gwiazd Naszych Wina', OMG!!!11!!oneone!!! ".
" 'Niech Będzie Teraz' to kolejna zrzynka z 'Gwiazd Naszych Wina', OMG!!!11!!oneone!!! ".
Jako że widziałam film miesiące, jeśli nie lata przed przeczytaniem wyżej wspomnianej książki, szybko połączyłam fakty. O żadnym plagiacie raczej nie ma mowy (a jeśli już, to w drugą stronę, w co też mocno wątpię), mimo że obie książki/oba filmy/film i książka/książka i film (niepotrzebne skreślić) poruszają podobne tematy. No ale po kolei, bo zaraz zaczniemy od dupy strony.

Ale zaraz - jedna chora siedemnastolatka jeszcze Johna Greena nie czyni! Potrzebny jest... tak, dobrze myślisz - wątek miłosny!
Wkrótce
po sąsiedzku wprowadza się Adam (Jeremy Irvine) z matką. Borykają się
oni z niedawną stratą ojca chłopaka. Czy pozwoli on sobie na kolejną
stratę? A może odrzuci Tessę, gdy tylko dowie się o jej chorobie?

Z
kolei ciężko nie porównywać Tessy do Hazel Grace. Dziewczęta pozornie
wydają się mieć podobne podejście do życia - pesymistyczne, cyniczne,
momentami wręcz fatalistyczne. Z tą różnicą, że Hazel jest, wedle
autora, pogrążona w depresji, a Tessa stara się czerpać z życia
garściami - być może w kontrowersyjny sposób.
Już?
Przekonany, że to nie jest "Gwiazd Naszych Wina" w wydaniu brytyjskim?
Nie? Jak to? Przecież tu nie ma żadnej wycieczki do Amsterdamu, żadnej
ulubionej książki Tessy. Za to emocje są o wiele bardziej intensywne!

Czy
jest tu coś więcej? Myślę, że reżyser oddał widowni całkiem ciekawe
portrety ludzi postawionych w takiej sytuacji. Dakota Fanning, mimo
ciężaru roli, podołała wspaniale. Dzięki niej Tessa naprawdę czuje, boi
się śmierci, próbuje przeżyć swoje życie tak, jak potrafi. Jej płacz nie
jest potokiem sztucznych łez. To samo tyczy się Jeremiego Irvine,
chociaż nie ukrywam, że na początku byłam przekonana, że jego rolą jest
tylko ładnie wyglądać. Paddy Considine znakomicie wcielił się w
nadopiekuńczego ojca, pragnącego za wszelką cenę dokonać cudu i wygrać
ze śmiercią. Olivia Williams z kolei grała początkowo matkę nieobecną -
matkę tylko od święta i nie więcej. I również zagrała to świetnie,
chociaż muszę przyznać, że jej postać wyjątkowo mnie irytowała.
Swój
własny wątek dostała również Zoey. Dzieje się on gdzieś z boku,
niemalże w tle, co działa na niekorzyść. Ucina się on w gruncie rzeczy w
środku wydarzeń. Kaya Scodelario co prawda nie wadzi, poza kilkoma
kwestiami, które w moich uszach zabrzmiały dość nienaturalnie, ale i tak
odczuwam tutaj pewien niedosyt.

Natomiast
grzechem filmowym było umieszczenie czołówki rodem z seriali dla
nastolatków, lub wręcz starszych dzieci. Takie coś, co kiedyś pod
wieczór mogło lecieć na ZigZapie. Jest długa, nieciekawa i niepasująca
do klimatu filmu. Twórcy zapewne chcieli tym na wstępie podkreślić, iż
jest to produkcja skierowana do nastolatków, ale hej! Przecież spece od
marketingu nie są głupi i tak potrafią pokierować kampanią, by widownia
na seansie była właściwa.
Muzyka
pozostaje gdzieś w tle. Nie przeszkadza, nie wybija się ponad akcję -
do tego stopnia, że ciężko coś o niej w ogóle powiedzieć.
Czy polecam? Z całego serca! Szczególnie, jeśli chcecie popłakać. Tylko błagam: nie mówcie, że to kolejne "Gwiazd naszych wina"!
Współczynnik intelektualnego orgazmu: 7/10
Współczynnik wylanych łez: 8,5/10
Ocena końcowa: 8/10

(Now is Good)
19 września 2012
Wielka Brytania
dramat; romans; obyczajowy; młodzieżowy;
reżyseria: Ol Parker
scenariusz: Ol Parker
na podstawie: "Zanim umrę" - Jenny Downham
zdjęcia: Erik Wilson
muzyka: Dustin O'Halloran
studio: BBC Pictures, Blueprint Pictures
Dobra i napisana z hunorkiem recenzja! Oglądałam "Gwiazd naszych wina", byłam w kinie (ryczałam jak bóbr), było mi mało, więc obejrzałam raz jeszcze - efekt ten sam. "Now is good" widziałam również. ❤ Płakałam i plagiatu nie widziałam. Może źle patrzę. XD No i Dakota. :3 Kocham nie tylko za "Zmierzch".
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam: https://icedaughter.blogspot.com
Niektórzy ten plagiat widzą, inni nie. Fajnie, że Tobie udało się na to patrzeć "świeżo", bez zauważenia tego domniemanego plagiatu :D
Usuńczytalam ksiazke "Gwiazd naszych wina"! Jedna z najpiekniejszych ksiazek jakie czytalam plakalam jak bobr w metrze.. ale wtedy bylam zajeta czytaniem :-) Filmu nie ogladalam nigy. Ale ksiazke czytalam i polecam! Piekna historia!
OdpowiedzUsuńRównież czytałam, do tego obejrzałam film. Całkiem niezła adaptacja, swoją drogą, ale książka chyba była jednak lepsza :)
UsuńJako że nie widziałam żadnegoz filmów, to trochę poplątały mi się wątki ;) Ale podejrzewam, że na wieczór z przyjaciółką oba filmy się nadadzą - takie współczesne Love Story :)
OdpowiedzUsuńDaj znać, czy się podobały :)
UsuńJeżeli ma podobny klimat jak "Gwiazd Naszych Wina" to bardzo chętnie obejrzę :)
OdpowiedzUsuńPolecam przygotować chusteczki :D
Usuń,,Gwiazd naszych wina" oglądałam i bardzo mi się podobało, ,,Now is Good" też oglądałam i są one odrobinę podobne, ale idealne na jesienny wieczór, kiedy mamy być ochotę same:)
OdpowiedzUsuńTo prawda :) A że jesień nadchodzi wielkimi krokami, to wkrótce tylko takie filmy będzie się oglądać :D
UsuńMyśle,że "Niech bedzie teraz" bije tysiąc razy "Gwiazd naszych wina" jest ciekawsze,humorystyczne i wrusza :)
OdpowiedzUsuńhttps://strong-power.blogspot.com/
Chociaz "Gwiazd Naszych Wina@ tez złe nie jest :)
Usuń